Zdesperowani rodzice chorego na cukrzycę dwulatka muszą wyręczyć Ministerstwo Zdrowia
Rodzice dwulatka z Sandomierza chorego na cukrzycę zbierają plastikowe nakrętki, żeby kupić mu specjalistyczną pompę insulinową. Ministerstwo Zdrowia, które od tego roku finansuje leczenie pompami nie przewidziało, że niektórym dzieciom nie wystarczy leczenie standardowym sprzętem.
Tobiasz Lichosik zachorował na cukrzycę typu I kiedy skończył rok. Jest cały czas pod opieką mamy.
(A. Piekarski)
Najlepszym sposobem na wyrównanie glikemii u dzieci jest stosowanie indywidualnych pomp insulinowych. Urządzenie można zaprogramować, aby podawało potrzebne dawki insuliny przez wenflon wkłuty w skórę, bez konieczności robienia zastrzyku. Chory musi tylko mierzyć poziom cukru.
Przez osiem lat Fundacja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy prowadziła program leczenia indywidualnymi pompami insulinowymi i użyczała bezpłatnie takich urządzeń chorym dzieciakom. W tym roku zawiesiła program, ponieważ refundacji pomp podjęło się Ministerstwo Zdrowia, które scedowało ten obowiązek na Narodowy Fundusz Zdrowia.
Tobiasz dostał wprawdzie pompę insulinową w Szpitalu Dziecięcym w Kielcach, ale rodzice chcą wyposażyć go w pompę nowej generacji, która nie tylko dozuje insulinę, ale również stale monitoruje poziom cukru we krwi.
Pompa nowej generacji monitorująca poziom cukru kosztuje średnio 11 – 15 tys. złotych. Niestety, żaden z oddziałów NFZ nie refunduje jej zakupu. Rodzice Tobiasza chcą jednak zapewnić swojemu dziecku wyższy standard leczenia.
Nawiązali kontakt z firmą Eko- Poldek, zajmującą się przetwarzaniem tworzyw sztucznych. Przez znajomych, szkoły i przedszkola rozpoczęli zbiórkę plastikowych nakrętek po napojach. Za każdy kilogram nakrętek Eko- Poldek płaci złotówkę, pieniądze są przesyłane na konto Fundacji Dorośli Dzieciom w Starachowicach, której podopiecznym jest Tobiasz. Pompa, której potrzebuje Tobiasz kosztuje około 12 tysięcy złotych. – Uzbieramy te dwanaście ton nakrętek – wierzy Iwona Lichosik.